Grom na Haiti


Jest pewien uśmiech historii w fakcie, że pierwsza zagraniczna misja sił zbrojnych Rzeczypospolitej po upadku komunizmu została wysłana właśnie w miejsce, gdzie tak wielu Polaków oddało życie, służąc sprawie kolonialnych interesów. 

 

Porewolucyjna historia Haiti nie należała do najłatwiejszych, do dziś jest to jedno z najbiedniejszych i najbardziej niestabilnych miejsc na ziemi. Na tę sytuację złożyło się wiele czynników, wśród których nie najmniej ważne były finansowe apetyty byłych kolonizatorów czy drapieżny, kapitalistyczny imperializm amerykański początków XX stulecia.

Żołnierze jednostek specjalnych: polskiej
GROM i amerykańskiej Navy SEALs. W 1994
roku Polacy wzięli udział w operacji Uphold
Democracy, mającej na celu przywrócenie na
Haiti prezydenta Jeana Bertranda Aristide’a. Fot. Wikimedia Commons Żołnierze jednostek specjalnych: polskiej GROM i amerykańskiej Navy SEALs. W 1994 roku Polacy wzięli udział w operacji Uphold Democracy, mającej na celu przywrócenie na Haiti prezydenta Jeana Bertranda Aristide’a.
Fot. Wikimedia Commons

 

Amerykańskie helikoptery na pokładzie lotniskowca USS „Eisenhower”. Fot. Wikimedia Commons Amerykańskie helikoptery na pokładzie lotniskowca USS „Eisenhower”.
Fot. Wikimedia Commons

 

Interwencja, w którą zaangażowani byli Polacy pod dowództwem USA i egidą ONZ, wydaje się być jednym z najbardziej życzliwych działań, jakie kraje Zachodu podjęły na Karaibach. Od 1957 roku wschodnią częścią drugiej największej wyspy Wielkich Antyli rządził prawicowy ród Duvalierów. Władzę utracił w wyniku zamieszek i demonstracji w 1986 roku. Następnie w ciągu kilku lat pod kontrolą armii zatwierdzono nową konstytucję i przeprowadzono demokratyczne wybory. Wygrał je lewicowy katolicki duchowny Jean Bertrand Aristide. Ten wybór nie spodobał się jednak wojskowym, którzy niemal natychmiast odsunęli prezydenta elekta od władzy. W odpowiedzi USA nałożyły na Haiti ostre sankcje, a po trzech latach zdecydowano się na pokojową interwencję wojskową. Warto zaznaczyć, że była ona pokojowa wyłącznie dlatego, że wojskowa junta Josepha Raoula Cédrasa (zresztą szkolonego przez Amerykanów i Hiszpanów byłego agenta CIA) natychmiast skapitulowała na bardzo łaskawych warunkach.

 

Podtrzymać demokrację

Nie oznacza to, że demokracja na Haiti została przywrócona, wręcz przeciwnie. Większość terenu nadal była kontrolowana przez FRAPH, paramilitarną grupę wywodzącą się z tajnych służ Duvalierów Tonton Macoute (co w wolnym, kulturalnym przekładzie możemy rozumieć jako Baba Jaga). ONZ zdecydowało się więc na przeprowadzenie amerykańskiej operacji „Uphold Democracy”, która sprowadzała się do militarnej okupacji wyspy przez 21 tys. USA wspieranych przez Argentyńczyków i Polaków z nowo utworzonej jednostki specjalnej GROM (Grupa Reagowania Manewrowo-Operacyjnego). 17 października 1994 roku żołnierzy wyleciało z warszawskiego lotniska na Okęciu, by po przejściu krótkiego szkolenia w Portoryko trafić do miejsca określanego przez ich jankeskich kolegów jako hell hole. Na Haiti szybko okazało się, że gromowcy nie ustępują amerykańskim siłom specjalnym, nawet tak elitarnym jednostkom, jak Zielone Berety czy słynne Navy SEALs. Podpułkownik Manuel Diemer zapytany o ewentualne różnice w wyszkoleniu GROM-u i Zielonych Beretów odpowiedział: Dużych różnic nie ma, to ten sam poziom. Trochę inne jest przeznaczenie. My mamy bardzo szeroki zakres działań, a GROM jest bardziej wyspecjalizowaną jednostką. Od waszych komandosów nauczyliśmy się bardzo dobrych metod obezwładniania osób bez użycia broni, w ochronie osobistości. Stosują też nieco inne metody „czyszczenia” [szturmowania] pomieszczeń. Porównamy je z naszymi, wypróbujemy i wybierzemy najlepsze elementy z obu systemów. To właśnie Polakom powierzono odpowiedzialną funkcję ochrony vipów z sekretarzem obrony USA Williamem Perrym i specjalnym wysłannikiem ONZ Al-Achdarem al-Ibrahimi, za którego głowę FRAPH wyznaczyło nagrodę w wysokości 150 tys. dolarów. Z tych zadań gromowcy wywiązali się świetnie, budząc przy tym pewne zdziwienie i podziw, także wśród miejscowej ludności, swoim zwyczajem nie zakładając na patrole ani hełmów, ani kamizelek kuloodpornych.

Do najważniejszych incydentów z udziałem GROM-u podczas operacji „Uphold Democracy” było uniemożliwienie linczu bogatego obywatela Haiti, który wjechał samochodem w uliczny tłum, raniąc wielu ludzi, a także odbicie młodego chłopaka porwanego przez bandytów. Jak na niespełna miesięczną obecność polskich żołnierzy na wyspie to niemało. Ostatecznie operację zakończono w marcu 1995 roku, gdy do władzy powrócił prezydent Jean Bertrand Aristide, a rolę sił pokojowych przejęły od Amerykanów Błękitne Hełmy. Niestety, ta historia, będąca niewątpliwym sukcesem młodych sił zbrojnych Trzeciej RP, nie skończyła się tak dobrze dla Haitańczyków, których kraj pozostaje najbiedniejszym i jednym z najbardziej niestabilnych w zachodniej hemisferze. 

 

Autor: MACIEJ KRAWCZYK, redaktor „Mówią wieki”

 

 

Dofinansowano w ramach programu
"Patriotyzm Jutra 2022"